niedziela, 4 listopada 2012

zumba

Już od kilku miesięcy jestem zakochana w ZUMBIE, dlatego chciałam Was do niej przekonać :)
Zumba pochłonęła mnie całkowicie, jest to moja ulubiona forma ćwiczeń. Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego posta, chociaż w minimalnym stopniu zachęcę Was do takiej formy aktywności :)  Zumba jest na tyle prosta, że każda osoba da sobie radę. Ja na pierwszych zajęciach czułam się jak kompletna łamaga i ciamajda, zwłaszcza widząc się w lustrze na sali, ale po kilku minutach, kiedy załapałam kroki, które na prawdę nie są trudne, poczułam się pewniej :) Zachęcam wszystkich do zumby, a zwłaszcza tych co nie lubią rutyny i nudnych ćwiczeń.


Zumba to zainspirowana latynoskimi rytmami fuzja tańca i aerobiku, w kolumbijskim slangu oznacza "baw się i ruszaj". Jest to innowacyjny system fitness, polegający na świetnej zabawie, która kształtuje naszą sylwetkę, napawa nas optymizmem, a przede wszystkim wprawia nas w świetne samopoczucie. Zumba to proste kroki taneczne, świetne kombinacje ruchów i wspaniała, motywująca muzyka, która stwarza niesamowitą atmosferę imprezy.


Zumba pozwala na zrzucenie wagi w bardzo atrakcyjny, miły i wdzięczny sposób. Trening jest dynamiczny, wesoły i efektywny, interwałowy. Jest świetny dla zdrowia i urody. Tańcząc zumbę rzeźbimy ciało, odstresowywujemy się oraz wzmacniamy pewność siebie.


Żeby ćwiczyć zumbę wcale nie trzeba być mistrzem tańca. Kroki podstawowe są na tyle proste, że przypominają bardziej swobodne, imprezowe szaleństwo, niż żmudne ćwiczenia. Ta specyficzna forma ruchu to kombinacja rytmów latynoskich i międzynarodowych, tj. merengue, salsa, cumbia, reggaeton, flamenco, samba, taniec brzucha, cha-cha, rumba, twist .... i wiele innych.



Na Facebooku zamieściłam kilka filmików z zumby, żeby dodatkowo zachęcić Was do niej :) Nie musicie od razu zapisywać się do klubów fitness, możecie spokojnie tańczyć w domu, wciągając w to mamy, siostry i przyjaciółki :)

czwartek, 1 listopada 2012

podsumowanie października / plany na listopad

Październik już za na nami, więc pora na podsumowanie. Niestety nie jestem z siebie bardzo zadowolona, ale nie jest znowu tragicznie, mam nadzieję, że w listopadzie będzie dużo lepiej :)
takie był założenia października :

SPORT:
- siłownia/fitness 3 razy w tygodniu  

- bieżnia 60 min w dni bez siłowni
 DIETA:
- jeść dużo warzyw i owoców  
- nie pić alkoholu 
- ograniczyć papierosy  
- ograniczyć słodycze do minimum 
- zapomnieć o fast foodach
 URODA:
- stosować regularnie krem antycellulitowy
- 3 razy w tygodniu masaż antycellulitowy
- min dwa razy w tygodniu peeling kawitacyjny
NAUKA:
- przeczytać min 3 książki  
- nauczyć się 50 nowych słówek z angielskiego      
- przerobić gramatykę z Profesorem Henrym 
 
Nie wszystkie plany udało mi się zrealizować, no cóż. Jedyne co mnie może tłumaczyć to to, że się zaczytałam w tym miesiącu i przeczytałam 6 książek. Z tego powodu brakło mi czasu na inne rzeczy np na angielski.  Ale ważne jest to, że osiągnęłam niektóre swoje cele :)

Teraz czas na plany listopadowe :)
SPORT
- 3 razy w tygodniu trening Ewy Chodakowskiej
- 3 razy w tygodniu 60 min bieżni 
DIETA
- ograniczyć słodycze
- sałatki do lunchboxa na uczelnię
- dalej ograniczać palenie
URODA
- stosować regularnie krem antycellulitowy
- 3 razy w tygodniu masaż antycellulitowy 
- kawitacja min 2 razy w tygodniu
- poprawić stan włosów 
NAUKA
- przeczytać min 4 książki
- nauczyć się kolejnych słówek z angielskiego (min 30)
- przerobić gramatykę z Profesorem Henrym


A teraz chciałam przedstawić ulubioną przekąskę października:



wtorek, 30 października 2012

bieganie na bieżni

Już kiedyś pisałam, że dużo bardziej wole biegać na bieżni niż w terenie, ponieważ nie znoszę gapiów i ulicznych komentatorów :) Bardzo mnie to denerwuje i demotywuje. Ale ponieważ jestem szczęśliwą posiadaczką bieżni, nie zrezygnowałam z biegania. Dzisiaj chciałabym wszystkich zachęcić do aktywnego biegania na bieżni, pogada nas ostatnio nie rozpieszcza i nie sprzyja bieganiu na świeżym powietrzu. Oczywiście nie trzeba od razu lecieć do sklepu i kupować bieżni, bez przesady :)



Zalety bieżni:
- możliwość biegania o każdej porze dnia i nocy
- mniejsze obciążenie stawów
- minimalne ryzyko kontuzji
- możliwość zaplanowania precyzyjnego treningu
- zmiana kąta nachylenia pasa biegowego.


Trening na bieżni dla początkujących

Trening początkującej osoby powinien być spokojny, nie należy od razu szarżować, zwłaszcza kiedy wcześniej przez dłuższy czas się nie biegało, nawet na wolnym powietrzu. Bieganie na bieżni jednak znacząco różni się od tego na dworze, nie można się tak po prostu zatrzymać. Żeby stanąć trzeba użyć przycisku na bieżni, który automatycznie zatrzyma rolki albo robić to stopniowo zmniejszając prędkość. Większość z nowych bieżni zawiera w sobie wbudowany plan treningu, który jest dostosowany odpowiednio do wytrenowania ćwiczącego. Pamiętaj o kupnie odpowiedniego obuwia to biegania po bieżni, które różni się nieco od zwykłego obuwia.

Trening na bieżni dla kobiet

Kobiety są z reguły mocno zapracowane, praca, porządki w domu, dzieci itd. mocno ograniczają czas wolny jaki można by poświęcić na trening. Bieżnia w domu daje szanse na taki trening, nie trzeba nigdzie wychodzić, jechać na siłownię itp. Dzięki temu można wykorzystać tą małą ilość wolnego czasu na spalanie tłuszczu na bieżni.

Trening 1: Po prostu idź szybko do tyłu na bieżni. Spędź na bieżni 10 - 15 minut.

Trening 2: Ustaw prędkość na której czujesz się swobodnie i następnie chodź po bieżni przez 20 minut. Możesz zacząć od 5 km/h i zwiększać prędkość, aż do 7 km/h.

Trening 3: Jeśli już czujesz się pewnie na bieżni i chodzenie po prostu zaczyna cię już nudzić to zwiększaj prędkość bieżni do momentu, w którym czujesz się komfortowo biegnąc. Rób sobie interwały  np 5 minut biegania, 10 minut chodzenia itp.



Pamiętajcie o tym żeby nie trzymać uchwytów bieżni podczas ćwiczeń ponieważ:
- wywołuje to nieprawidłową postawę i złe ułożenie ciała
- zmniejsza ilość spalanych kalorii
- zmniejsza efektywność ćwiczeń
- nie pozwala pracować nad równowagą.

niedziela, 28 października 2012

joga

Kilka miesięcy temu chodziłam na jogę.. ale niestety zaprzestałam, czego bardzo żałuję. Próbuję do niej wrócić w warunkach domowych może mi się to uda. Dużo pozycji zapamiętałam z zajęć, w internecie jest pełno filmików instruktażowych, więc nie będzie jakoś mega ciężko :)


Dlaczego warto ćwiczyć jogę ?
Joga jest to system osobistego rozwoju polegający na jednoczesnym doskonaleniu ciała, umysłu i ducha. Regularne ćwiczenia przyczyniają się do poprawy ogólnej sprawności fizycznej układów i narządów organizmu oraz przywracają równowagę psychiczną. Jogę bez najmniejszych problemów można praktykować w domu. Joga odblokowuje stawy, uwalnia dolną część pleców od bólu, wyrównuje gospodarkę hormonalną, rozluźnia i wzmacnia mięśnie. Dzięki jodze możemy cieszyć się elastyczniejszym i silniejszym ciałem.

Przedstawiam kilka pozycji, które sama lubię wykonywać :) Opis pozycji pochodzi ze stronki: spec.pl

Viparita-karani na zmęczenie organizmu
Ustawiamy złożony koc tuż przy ścianie. Kładziemy się na nim plecami, nogi opieramy o ścianę tak, by tworzyły z tułowiem kąt prosty. Stopy odciągamy ku dołowi, ręce kładziemy luźno nad głową. Pośladkami napieramy na ścianę. Wytrzymujemy w takiej pozycji trzy minuty, po czym opuszczamy delikatnie nogi na podłogę.

Adho-mukha-śvanasana na stres i bóle barków
Klękamy na podłodze. Ręce wyciągamy przed siebie, dłonie kładziemy na podłodze. Opierając się na dłoniach i stopach, unosimy się i wypychamy pośladki maksymalnie ku górze, spuszczamy głowę. Wytrzymujemy minutę po czym klękamy z powrotem na podłodze opierając o nią czoło.

Supta-virasana na zmęczone nogi
Klękamy na podłodze. Łydki rozsuwamy tak, by pośladki znajdowały się między stopami.. Przy pomocy rąk delikatnie opuszczamy tułów i kładziemy się na podłodze (wcześniej w miejsce głowy możemy przygotować sobie wąską poduszkę lub złożony koc). Najistotniejsze w pozycji jest to by, po oparciu głowy nie odrywać kolan od podłogi. Z rękami położonymi swobodnie obok, wytrzymujemy w pozycji minutę.

Halasana na sztywność karku
Kładziemy się na plecach. Nogi uginamy w kolanach po czym delikatnie przenosimy je za głowę. Następnie prostujemy nogi i staramy się sięgnąć stopami jak najdalej. Ręce kładziemy swobodnie lekko ugięte nad głową. Po minucie odrywamy nogi, zginamy je w kolanach i z powrotem przenosimy nad głową na końcu kładąc je na podłogę.

Sukhasana na bóle migrenowe
Do tego ćwiczenia będziemy potrzebować krzesła. Siadamy skrzyżnie na brzegu dwóch złożonych koców. Opieramy czoło na przygotowane wcześniej i przysunięte odpowiednio blisko krzesło. Ręce wyciągamy swobodnie na siedzeniu. Pozostajemy w takiej pozycji przez dwie minuty, po czym zmieniamy nogi. Po przełożeniu nóg spędzamy kolejne dwie minuty w takim samym ułożeniu czoła i rąk. Ćwiczenie wpływa korzystnie na ukrwienie mózgu, ponadto zmniejsza napięcie szyi i barków.

Bhujangasana na wzdęcia
Kładziemy się na podłodze z nogami wyciągniętymi do tyłu. Ręce zginamy w łokciach, ramiona opieramy na podłodze na wysokości pach. Następnie unosimy się na rękach wydychając powietrze jednocześnie wypychając tułów maksymalnie do tyłu. Ważne by palce i pięty obydwu stóp się ze sobą stykały. Na koniec wypychamy pierś mocno do przodu, zwracamy przy tym uwagę by nie oderwać miednicy od podłogi. Po minucie opuszczamy tułów na podłogę wykonując jednocześnie wydech. Ćwiczenie poprawia ukrwienie żołądka i jelit, a także ułatwia i przyspiesza trawienie.

  Więcej informacji i filmików o jodze znajdziecie na moim Fanpage na Facebooku 

sobota, 27 października 2012

domowe spa

Kiedy za oknem szaro i deszczowo, pora na domowe spa :) To jest najlepszy czas, by zadbać o siebie.
Ale o czego tu zacząć ? Ja zaplanowałam sobie na to cały dzień. Buszując po internecie znalazłam kilka ciekawych pomysłów oraz rad, jak najlepiej zaplanować dzień na spa..

DOMOWE SPA:

KROK 1
Warto wziąć relaksującą kąpiel, do wanny z ciepłą, ale nie gorącą wodą najlepiej dodać kilka kropel naturalnych olejków eterycznych. Ja do wody zawsze dodaje mleko oraz kilka łyżek miodu, uwielbiam połączenie tych zapachów :) Warto pamiętać, że taka kąpiel nie powinna trwać dłużej niż 20 min.

KROK 2
Peeling! W drogeriach jest tyle różnych kosmetyków złuszczających i usuwających martwy naskórek, że trudno je zliczyć. Ja preferuję domowe peelingi chyba, że faktycznie nie mam czasu to używam tych z drogerii. Jak zrobić domowy peeling, pisałam już o tym kiedyś tutaj, jednak taki peeling nie nadaje się do twarzy, ponieważ jest zbyt ostry. Ale z oczyszczaniem poradzi sobie spokojnie kombinacja -> płatki owsiane +ciepłe mleko/woda.

KROK 3
Balsamowanie! Po kąpieli i peelingu, czas porządnie nasmarować się balsamami, wybieramy takie jakie najbardziej nam odpowiadają, nawilżające, antycellulitowe. Ja używam tych drugich, bo walczę z moją pomarańczową skórką. Dobrze po nałożeniu balsamu owinąć się folią spożywczą i leżeć pod kocykiem pół godziny.

KROK 4
Maseczki. Nie jestem fanką domowych maseczek, ponieważ wiele z nich mnie niestety uczula. Testowałam ich wiele, na bazie jajek, śmietany, warzyw -> niestety efekt zawsze jest podobny,opuchnięta, czerwona buzia, nie jest tym o czym marzę :( Dlatego kupuję maseczki w sklepach, często w aptekach, jakoś bardziej im ufam :)

KROK 5
Włosy. Duża ilość odżywki lub maski nakładam na włosy, zawijam folią aluminiową i owijam podgrzanym wcześniej ręcznikiem. Kiedyś olejowałam włosy, ale teraz nie bardzo mam na to czas, ale polecam bo efekt jest genialny Po około godzinie, spłukuję włosy letnią wodą. Po takim zabiegu są miękkie i cudowne.

KROK 6
Zawsze zastanawiam się co dalej, ale teraz jest czas na dłonie. Moim problem zwłaszcza w zimie jest mega przesuszona i pękająca skóra na dłoniach ;( ale mam na to sposób, gotuję siemię lniane aż do powstania kleistej papki. Po jej ostygnięciu nakładam ją na dłonie na około 15-20 min. Po tym czasie dokładnie spłukuję i nakładam bardzo tłusty krem.

KROK 7
Stopy. Warto poświęcić im nieco czasu, żeby w lecie nie straszyć suchymi, brzydkimi piętami.  Najlepiej zafundować im kąpiel w wodzie ze specjalną solą kosmetyczną lub oliwą z oliwek (ja wolę to drugie rozwiązanie). Martwy naskórek najlepiej usunąć specjalną tarką do pięt, pumeksem lub za pomocą frezarki jeśli takie urządzenie posiadamy wszystko najlepiej zrobić przed kąpielą. Moczymy nasze stópki min 10 minut, robiąc im przy okazji porządny peeling, robiąc im przy okazji masaż. Warto posmarować je grubą warstwą kremu i założyć bawełniane skarpetki.

KROK 8
Paznokcie. Pierwsze co robię, to moczę paznokcie w soku z cytryny, w celu wybielenia płytki. Następnie wcieram specjalne preparaty do paznokci, jeśli nie mam ich pod ręka, to podgrzewam olejek rycynowy i wcieram go w płytkę paznokciową po ok 15 minutach go spłukuję, paznokcie są potem mocne i błyszczące


A wy macie jakieś pomysły i rady na domowe spa ? Co jeszcze można zrobić ? Jakich domowych sposobów użyć by być piękniejszą ? Czekam z niecierpliwością na komentarze :)


niedziela, 21 października 2012

kawitacja & sonoforeza

Na początku chciałabym Was przeprosić za moją kilkudniową nieobecność, ale miałam problemy z laptopem :/ Na szczęście teraz jest już wszystko okej i powracam do regularnego pisania.
Dzisiaj post trochę z innej beczki, bo zdrowy styl życia to nie tylko dieta i ćwiczenia, ale również dbanie o siebie. Kilka miesięcy temu zakupiłam urządzenie do robienia domowej kawitacji i sonoforezy. Na kawitację często chodziłam do kosmetyczki, ale brak czasu i cena zabiegu skłoniły mnie do zakupu urządzenia i wykonywana kawitacji w domu :)


Ale co to jest ta kawitacja ?

Kawitacja ultradźwiękowa :

Jest to urządzenie, które służy głównie do zabiegów oczyszczania cery po przez peeling ultradźwiękowy (nawet bez użycia kosmetyków zabieg jest skuteczny u większości osób). W wyniku wibracji ultradźwiękowej o wysokiej częstotliwości wzrasta metabolizm komórek, rozdrabniane są wszelkie zwapnienia, przyspieszone jest krążenie krwi, zwiększa się usuwanie zbędnych produktów przemiany materii, aktywowane są różne enzymy w komórkach. Usuwanie zanieczyszczeń, martwych komórek przebiega bezpiecznie i szybko.

Zastosowanie:
  • Wygładzanie zmarszczek, masaż
  • Wtłaczanie preparatów (sonoforeza)
  • Oczyszczanie (kawitacja)
Podczas zabiegu wykorzystywana jest fala elastyczna, która:

- rozjaśnia przebarwienia i plamy
- dotlenia i bardzo mocno nawilża skórę
- poprawia wymianę jonową, wzmaga produkcję kolagenu, elastyny i kwasu hialuronowego
- przygotowuje skórę do dalszych zabiegów kosmetycznych
- odmładza skórę poprzez głęboki mikro-masaż
- przyspiesza przenikanie i aktywację kosmetyków w głąb skóry
- poprawia strukturę blizn
- pozostawia nadzwyczajnie odmłodzoną, odświeżoną i zregenerowaną skórę
- powstrzymuje tyrozynazę
- bezboleśnie i dokładnie czyści skórę szybko rozpylając i usuwając guzki z porów

Wibracja ultradźwiękowa i jej efekt cieplny dla mięśni stale uaktywnia skórę, dzięki czemu eliminuje zmarszczki i ujędrnia mięśnie. 


Po kilku miesiącach robienia domowej kawitacji mogę powiedzieć, że zauważyłam dużą poprawę kondycji mojej skóry, zmniejszenie zaskórników oraz krostek, z którymi miałam problem, moja skóra jest teraz dużo gładsza i świeża, mniej się błyszczy. Kawitację stosuję głownie na twarz, szyję i dekolt. Co do poprawy struktury blizn nie zauważyłam niczego takiego, ale też nie robiłam sobie jakiś nadziei, ponieważ od tego są inne zabiegi które w mniejszym lub większym stopniu działają.

środa, 3 października 2012

narzekanie :P

Pierwszy dzień na siłowni za mną... Wytrzymałam z L. tylko godzinę, bo się mega źle czułam, byłam pewna, że zemdleje ;( Dzisiaj głównie ostro pedałowałyśmy na rowerze, potem orbitrek i do domu. Głowa mnie boli masakrycznie i ogólnie to jest mega wielka lipa. Muszę się chyba wybrać do lekarza, bo podejrzewam, że ten ból głowy w najbliższych dniach mi ją rozsadzi, w ogóle co to ma być, że od 4 dni mnie boli ;/ Jutro zaplanowałyśmy sobie z L. dłuższy wypad na siłownie, mam nadzieję, że będzie mniej osób niż dzisiaj i nie będzie takiej katastrofy.  Pogoda dzisiaj nie rozpieszczała i rano musiałam iść w ścianie deszczu na autobus, oczywiście przemokły mi buty i dostałam kataru ;( październik zapowiada się po prostu cudownie. Ale koniec narzekania, teraz lepsze wieści. Pomysł z sałatkami i pojemnikami na uczelnie to był strzał w dziesiątkę, w końcu nie chodzę głodna i nie myślę o słodyczach, a nasz "Canteen" omijam z daleka :) Swoją drogą ceny tam mają jak z kosmosu :P


Dzisiejszy podwieczorek :) Swoją drogą to się zastanawiam nad jakością kalarepy sprzedawanej teraz w sklepach, bo już dawno po sezonie, mam nadzieję, że nie jest modyfikowana xD

wtorek, 2 października 2012

jesienna niepogoda...

Pogoda mnie mega denerwuje ! raz ciepło, raz zimno, raz słońce, raz deszcz. Grrr człowiek nie wie jak ma się ubrać, żeby się nie przeziębić. A ja chyba załatwiłam sobie zatoki ;/ Myślałam, że mi dzisiaj głowę z bólu rozsadzi. Faszeruje się różnymi lekarstwami mam nadzieję, że to coś pomoże :)
Pierwszy dzień uczelniany za mną i stwierdzam, że już mam dość na cały tydzień, ale nie mam wyboru i muszę jeździć dalej. Jutro siłownia, torbę właśnie spakowałam, już nie mogę się doczekać :)

Powoli realizuje plany na październik, pomaga mi w tym moja L. mam nadzieję, że wspólnie damy radę.
Dzisiejsza aktywność: 30 min bieżni :)

Produkt dnia dzisiejszego - ja wszamałam go na kolację z serkiem wiejskim, nie wiem czy to prawda z tym błonnikiem, ale smakuje lepiej niż Wasa :)


Wartości odżywcze na jedną porcję:

wart energetyczna - 23 kcal (98kJ)
białko - 0,7 g
węglowodany - 4,3 g
- w tym cukry - 0,1 g
tłuszcz - 0,1 g
błonnik - 1,1 g
sód - 0,03 g

Skład:
żyto krojone 84%, kaszka kukurydziana, inulina, mąka z siemienia lnianego, sól, mąka z wiesiołka

poniedziałek, 1 października 2012

rewolucja październikowa

Zainspirowana artykułem z nowego Shape'a postanowiłam zrobić rewolucję październikową :)
Właśnie tworzę swój miesięczny plan i mam zamiar się go trzymać w 100%. Znalazłam dzisiaj kartkę na której wypisałam sobie postanowienia noworoczne (!) i nie wypełniłam żadnego z nich ;/ ale mam jeszcze całe 3 miesiące na osiągnięcie wyznaczonych celów ze stycznia. Mam nadzieję, że tym razem mi się to uda i nie stracę kolejnego roku na obiecywanie sobie wielkich zmian..

Póki co publikuje moje palny październikowe, może tak łatwiej będzie mi się z nich wywiązać :)

SPORT:

- siłownia/fitness 3 razy w tygodniu
- bieżnia 60 min w dni bez siłowni
 DIETA:
- jeść dużo warzyw
- nie pić alkoholu
- ograniczyć papierosy
- ograniczyć słodycze do minimum
- zapomnieć o fast foodach
 URODA:
- stosować regularnie krem antycellulitowy
- 3 razy w tygodniu masaż antycellulitowy
- min dwa razy w tygodniu peeling kawitacyjny
NAUKA:
- przeczytać min 3 książki
- nauczyć się 50 nowych słówek z angielskiego
- przerobić gramatykę z Profesorem Henrym




niedziela, 30 września 2012

wrześnień, wrzesień i po wrześniu..

Kolejny miesiąc minął tak szybko, nawet nie wiem kiedy :/ czas zapiernicza niesamowicie. Rozmawiałam dzisiaj ze swoją bardzo dobrą koleżanką i podjęłyśmy decyzję o wspólnym chodzeniu na siłownie. I tak oto w środę będziemy pocić się razem na jakimś fitnessie (pewnie na Zumbie). Plan zajęć na uczelni ułożony został idealnie i mamy czas na ćwiczenia, zakupy i wszystko to co kochają dziewczyny. Zamierzamy zrobić sobie małą rewolucję posiłków uczelnianych, bo fast foody i słodycze idą w zapomnienie, a zastępować je mają sałatki :) tak więc, jutro idę zaopatrzyć się w pojemniki na żywność.

sobota, 29 września 2012

w poszukiwaniu pomysłów..

Dotarła do mnie dzisiaj bardzo miła wiadomość - zajęcia akademickie zaczynają się 2 października czyli we wtorek. Ijeeee zyskałam jeszcze jeden wolny dzień :) Szukam inspiracji śniadaniowych, przeglądam mnóstwo książek kulinarnych, gazet, ale jakoś ciężko wprowadzić je w życie. Stwierdzam, że mam za mało czasu na robienie jakiś wymyślnych potraw, zwłaszcza z rana. A jestem bardzo leniwa, żeby robić je wieczorem. Ale będę kombinować. Może coś wymyślę i będzie okej :) Póki co funduje sobie białkowe śniadania, zobaczymy co z tego wyniknie..


tymczasem wracam do czytania książki..

piątek, 28 września 2012

KULINARNIE: zupa- krem z brokułów

Kiedy pogoda za oknem nie jest najciekawsza lubię zaszyć się w moim pokoju z dobrą książką i kubkiem gorącej...  zupy :) hahaha ktoś pewnie uzna mnie za wariatkę, ale lubię zafundować sobie jakąś dobrą zupę-krem. Taki mój "gorący kubek" tylko domowy bez polepszaczy i innych konserwantów :) Dzisiaj popijałam brokułową, dlatego chciałam się z Wami podzielić przepisem na nią.


- 1 brokuł
- 1 cebulka
- 150g jogurtu naturalnego (lub śmietany 18%)
- 100g serka topionego
- 1 kostka rosołowa
- 1-2 łyżki oleju/oliwy do podsmażenia
- przyprawy: sos sojowy, pieprz, czerwona słodka papryka

Brokuła myjemy, dzielimy na różyczki i podsmażamy na małej ilości oleju/oliwy. Cebulkę kroimy w kostkę i również podsmażamy. Wszystko przekładamy do garnka, zalewamy wodą (ilość zależy od tego jaką chcemy uzyskać konsystencję) i dodajemy kostkę rosołową. Gotujemy ok 15-20 minut. Po tym czasie dodajemy serek topiony, który wcześniej rozpuszczamy w kilku łyżkach wrzątku. Gotujemy 5-10 min, aż serek całkowicie się nam rozpuści. Doprawiamy do smaku sosem sojowym, pieprzem i papryką. Na koniec dodajemy jogurt (lub śmietanę). Wszystko dokładnie miksujemy blenderem.

SMACZNEGO :)

czwartek, 27 września 2012

śniadaniowe rewolucje...

Pogoda się popsuła i zaczęło padać, nie mówiąc już o tym jakie jest wietrzysko. Miałam tyle planów na dzisiaj, a żaden niestety nie wypalił. Załatwiłam sobie na dodatek zatoki :( Jutro idę na imprezę urodzinową do mojej M. więc muszę się szybko wykurować. Póki co piję teraflu zatoki, może mi pomoże :) Dzisiaj eksperymentowałam w kuchni (tak, tak znowu) jutro postaram się opublikować z tego co nieco. Dzisiaj się postarałam i zrobiłam sobie zdrowe i dietetyczne śniadanko. Postanowiłam się bardziej przykładać do przygotowywania śniadań, bo płatki fitness z mlekiem lub jogurtem już mi się przejadły. Zaczynam więc śniadaniową rewolucję..

 jajka na twardo, chudziutka szynka, chudy twaróg, pomidorki koktajlowe, zielona herbata

Dzisiaj w ruch poszła taśma, dawno już przeze mnie zapomniana. Ale jednak kilka ćwiczeń z jej udziałem wykonałam + 30 min szybkiego marszu na bieżni. Dzień należy do udanych pod tym względem. Powoli, ale systematycznie wracam do ćwiczeń :)


KULINARNIE: makaron z sosem cukiniowo-brokułowym

Spaghetti -> jedno z moich ulubionych dań, ale sos pomidorowy znudził mi się strasznie. Kombinując wymyśliłam bardzo fajny sos. Danie było pyszne, żeby było bardziej dietetyczne, można pokombinować z makaronem zamiast użyć pszennego polecam żytnie, albo pełnoziarnisty.


Przepis na sos:
- 1 cukinia
- 1 brokuł
- świeża bazylia (ilość według uznania)
- 1 opakowanie jogurtu naturalnego (ok 150g)
- 3 łyżki pestek słonecznika
- 1 kulka mozzarelli
- 2 łyżki oliwy z bazylii (można użyć oliwy z oliwek)
- pieprz, sól, oregano

Cukinię obieramy ze skóry, kroimy w kostkę i gotujemy na parzę. Brokuła również gotujemy na parze kilka minut (jeśli nie macie jak można ugotować w wodzie). Słonecznik prażymy na patelni (bez dodatku tłuszczu!), następnie mielimy w młynku do kawy, aż powstanie słonecznikowe masło. Cukinię i brokuła miksujemy blenderem dodajemy masło słonecznikowe, jogurt, oliwę, bazylię oraz przyprawy. Wszystko dokładnie miksujemy na gładką masę. Makaron polewamy sosem, mozzarellę kroimy w plastry i dajemy na wierzch, następnie wszystko zapiekamy w mikrofali.

SMACZNEGO :)

środa, 26 września 2012

KULINARNIE: faszerowana cukinia

Chciałabym podzielić się z Wami kolejnym przepisem cukiniowym, jak pewnie już zauważyliście, jest to jedno z moich ulubionych warzyw :) Zamieszczałam już przepis na cukinię faszerowaną mięsem, ale dzisiaj postanowiłam poeksperymentować z serem. Może nie jest to danie dietetyczne, ale raz na jakiś czas można sobie na nie pozwolić, wszystko z umiarem i jest okej :)


do przygotowania takiego dania potrzebujemy:

- 1 cukinię
- 1 ser pleśniowy
- ser żółty (według uznania)
- przyprawy

Cukinię obieramy ze skóry oraz usuwamy pestki, zapiekamy w naczyniu żaroodpornym lub pod folią aluminiową 15 minut w temp 180 stopni. Ser pleśniowy kroimy w plastry, żółty ścieramy na tarce z dużymi oczkami. Cukinię wyjmujemy z piekarnika, doprawiamy do smaku, układamy na niej ser pleśniowy i posypujemy żółtym, zapiekamy ok 10-15 w temp 180 stopni.

SMACZNEGO :)

wtorek, 25 września 2012

Ćwiczenia na ramiona

Przepraszam za moją kolejną długą nieobecność, ale próbowałam jak najlepiej wykorzystać ostatnie dni wakacji, które niestety za szybko się kończą. Za tydzień zaczyna się kolejny rok akademicki, skończy się późne wstawanie i błogie leniuchowanie. Szkoda, szkoda, szkoda... Póki co wracam do ćwiczeń, bo przez ostatnie kilka dni trochę to jednak zaniedbałam.
Na pierwszy ogień idą ramiona, szukałam długo fajnych ćwiczeń, które szybko mi się nie znudzą i znalazłam kilka, które spełniają te kryteria. W szczególności polecam 10 minutowy trening z Mel B :)










czwartek, 30 sierpnia 2012

KULINARNIE: zupa-krem z cukinii

Znowu mam mnóstwo cukinii, nie narzekam, bo uwielbiam ją. Postanowiłam podzielić się moim przepisem na zupę-krem z cukinii. Może nie jest to super dietetyczny przepis, ale na obiad takie danie jest idealne, zwłaszcza w upalne dni, bo na zimno smakuje równie dobrze co na gorąco :)
Jakoś nie potrafię sobie zorganizować czasu, dwa dni temu kupiłam Shape'a z płytą Ewy i nawet do niego nie zajrzałam :( Zaczytałam się w różnych przepisach, bo za niecałe 3 tygodnie mam urodziny i robię małą "domówkę" i szukam jakiś lekkich, niskokalorycznych przepisów. Może macie jakieś pomysły na fajne przekąski ?



- 1 duża cukinia
- 1 cebulka
- 1 opakowanie jogurtu naturalnego
- 1 kostka rosołowa
- 1 serek topiony śmietankowy
- przyprawy: pieprz, sos sojowy

Cebulkę kroimy w kostkę i podsmażamy na niewielkiej ilości oleju/oliwy. Cukinie obieramy, usuwamy pestki, kroimy w kostkę i również podsmażamy. Przekładamy wszystko do garnka i zalewamy wodą, tak żeby zakryć cukinię. Gdy woda się zagotuje wrzucamy kostkę rosołową. Gotujemy ok 15-20 min. Po tym czasie dodajemy jogurt i serek topiony (wcześniej rozpuszczamy go nieco zalewając w kubku gorącą wodą). Doprawiamy do smaku i gotujemy jeszcze ok 5-10 min. Wszystko ładnie miksujemy na gładki krem.

Smacznego !

środa, 29 sierpnia 2012

Powrót z wakacji

Wyjazd był bardzo udany, trudno teraz wrócić do "normalności".  3 tygodnie minęły tak szybko. Nie były, aż tak bardzo aktywne jak sobie zaplanowałam, ale trochę lenistwa nie zaszkodziło. Teraz mam mega dużo sił do działania i do biegania.. Od jutra wracam do spoconych koszulek, trochę mi tego brakowało. Ale bez przesady nie obijałam się :) rolki, rolki, rolki oraz ćwiczenia na różnych przyrządach na tzw "ścieżkach zdrowia", wycieczki w góry, zbieranie grzybów, bardzo dużo wody mineralnej i opalania. Wrzucam kilka zdjęć, niestety zdjęcia nie oddają całego uroku i klimatu tamtych miejsc, a szkoda..





















piątek, 3 sierpnia 2012

Wyjazd na wakacje :)

Cały tydzień tylko załatwianie - pakowanie - zakupy - bieganie. Ufff w końcu udało się wszystko ogarnąć. Hahaha czuję się jakbym jechała na jakiś obóz przetrwania ! :) ale najważniejsze rzeczy - adidasy i trapery spakowane, noga się już zagoiła więc od jutra bieganie po górach :) Za 3 godziny wyjazd i w końcu zasłużone wakacje - całe 3 tygodnie w górach, bez dostępu do internetu (niestety). Postaram się zrobić dużo zdjęć i bardzo aktywnie spędzić ten czas. Wracam 28 więc, wtedy spodziewajcie się dopiero następnego wpisu :)

poniedziałek, 30 lipca 2012

KILINARNIE: calzone z pieczarkami

Weekendowe szaleństwo dobiegło końca. Nie biegałam, ze względu na to, że nie mogę założyć żadnych butów z wyjątkiem japonek ;/ Noga boli, cała otarta, ale nie poddałam się :) W sobotę i niedziele ćwiczyłam razem z płytą Ewy, dzisiaj to samo. Trochę niewygodnie się ćwiczy bez butów ale cóż zrobić, mam nadzieję, że noga szybko się zagoi i będę mogła biegać. Próbowałam w sobotę biegać na bieżni, ale niestety na bosaka strasznie nogi bolą :( W weekend eksperymentowałam w kuchni, i powstało calzone z mąki pełnoziarnistej. Taką mąkę można kupić w sklepie ze zdrową żywnością, albo w dużym supermarkecie. Ja używam mąki pszennej pełnoziarnistej z firmy Lubella.
Moje calzone wyglądało tak:



Przepis jest bardzo prosty:

ciasto:
- 500 g mąki pszennej pełnoziarnistej
- 1 opakowanie suchych drożdży
- 1 szklanka letniej wody, 
- 1 łyżeczka soli
- 1 łyżka cukru
- 2 łyżki oliwy z oliwek
farsz:
- 1 cebula
- 400-500g pieczarek
- 100g fety
- 1 łyżeczka oliwy do smażenia

Mąkę, drożdże, sól, cukier i wodę zagnieść i wyrabiać ciasto ok 10 min, tak żeby odchodziło od dłoni, odstawić w ciepłe miejsce na ok godzinę do wyrośnięcia. W tym czasie przygotować farsz. Na patelni rozgrzać oliwę i wrzucić cebulkę, gdy się zeszkli dodać pieczarki i dusić na małym ogniu do odparowania wody. Zdjąć z ognia i dodać fetę, żeby się lekko rozpuściła. Gdy ciasto nam ładnie wyrośnie dodać oliwę i wygniatać chwilkę, rozwałkować ciasto na grubość 0,5 cm i wycinać okręgi o średnicy 19-20 cm. Po jednej stronie okręgu nakładać 2-3 łyżki farszu i formować pieróg. Z tej ilości ciasta wychodzi 8 dużych pierogów. Piec w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez około 25 minut.

SMACZNEGO !

piątek, 27 lipca 2012

tak, tak dalej biegam..

Powoli zaczynam przekonywać się do biegania i coraz bardziej mi się to podoba. Uwielbiam ten stan kiedy jestem tak zmęczona, że ledwo co mogę poruszać nogami. Zauważyłam że z dnia na dzień, mogę coraz dłużej biegać/truchtać, nie muszę już maszerować z mega zadyszką :) Niestety dzisiaj otarły mnie buty jak byłam na grillu i nie wiem jak będzie jutro :( mam nadzieje, że chociaż w rolkach będę mogła jeździć, bo mam zaplanowane 2 godziny po południu na jazdę. Na razie cierpię i robię zimny okład, bo tak boli, skórę mam zdartą do krwi :/. Zaczęłam dużo czytać o bieganiu, nawet zastanawiam się czy skonsultować się z lekarzem bo kilka lat temu miałam kontuzję kolana i boję się, że mi się odnowi, ale na razie nie boli mnie, więc jestem szczęśliwa. Przerzuciłam się na bieganie w domu na bieżni, bo tak mi wygodniej i lepiej zaplanować czas :)
Dzisiaj znowu kucharzyłam, na obiad wyczarowałam moje ulubione naleśniki orkiszowe ze szpinakiem o których już Wam kiedyś pisałam KLIK.
Wstałam dzisiaj bardzo późno, więc na śniadanie był koktajl bananowy:


Dzisiaj bieganie było krótkie, tylko 30 min, bo niespodziewanie zostałam zaproszona na grilla do przyjaciółki, a nie mogłam odmówić, bo dość długo się nie widziałyśmy. Moja koszulka po dzisiejszym treningu wyglądała tak:


Zastanawiam się nad robieniem interwałów, bo podobno są dużo lepsze efekty, ma ktoś w tym jakieś doświadczenie ?  Bardzo proszę o pomoc w tym temacie, bo bieganie to dla mnie nowość i nie do końca wiem jak się za to zabrać, żeby było jak najlepiej :)

czwartek, 26 lipca 2012

bieganie dzień trzeci

Niestety pogoda dzisiaj nie dopisała i biegałam na bieżni w domu. Powiem szczerze, że wolę bardziej biegać na bieżni niż gdzieś w terenie. Po pierwsze nie muszę przejmować się pogodą, po drugie nie ma gapiów (nie cierpię jak ludzie się na mnie patrzą, kiedy biegnę spocona przez park), po trzecie mogę biegać dłużej. Miałam wykonać dzisiaj jeszcze trening Ewy, ale niestety nie udało mi się to. Za dużo energii włożyłam w bieganie i padam z nóg. Ale jutrzejszy dzień mam zaplanowany tak, że znajdę czas i na bieganie i na Ewę :) Pod koniec przyszłego tygodnia wyjeżdżam na wakacje, więc teraz muszę dać z siebie 100%, żeby mieć jakąkolwiek kondycję, ponieważ mój G. zaplanował ekstremalnie aktywny wypoczynek w górach. Namówił mnie nawet na zakup rolek, na których nie jeździłam jakieś trzy lata. Jak zobaczyłam zaplanowane "trasy rolkowe" to mnie to przeraziło. Dwa tygodnie temu przypomniałam sobie jak się jeździ na rolkach i skończyło się to rozbitym kolanem. Mam nadzieję, że przeżyję ten wyjazd i wrócę w jednym kawałku.
Ponieważ już od dawna planowałam stworzyć sobie jakieś musli domowej roboty, postanowiłam dzisiaj zrobić granolę. Przeważnie idę na łatwiznę i kupuję "gotowce", które mają dużo cukru, dużo tłuszczu, często też konserwanty i inne polepszacze smaku (to mnie akurat najbardziej przeraża).
Moja granola wygląda tak:


Do zrobienia mojej granoli użyłam: płatków owsianych, płatków orkiszowych, otrębów owsianych, pestek słonecznika, pestek dyni, rodzynek, miodu, wody. Dodałam do tego jeszcze niepełną łyżkę oleju rzepakowego i piekłam w piekarniku 15 min

A tak wyglądała moja koszulka po dzisiejszym bieganiu. Zastanawiałam się nad bieganiem w takim specjalnym pasie, który powoduje większe pocenie się, ale nie wiem czy to cokolwiek daje. Miał ktoś doświadczenie z takimi rzeczami ? Słyszałam, że są jeszcze specjalne kombinezony itp.

środa, 25 lipca 2012

bieganie

Powoli próbuje przekonać się do biegania. Dzisiaj pogoda była idealna, więc ubrałam buty i w drogę. Po godzinie naprzemiennego biegania, truchtania, maszerowania jestem tak potwornie zmęczona, że nie mam już siły na nic.. Jestem z siebie bardzo zadowolona i dumna, bo nigdy nie przypuszczałam, że dam radę. Z dietą coraz lepiej. Słodycze powoli idą w zapomnienie, jak sobie pomyśle ile potem muszę ćwiczyć, żeby to wszystko spalić, odechciewa mi się jakiegokolwiek podjadania :) Planowanie posiłków idzie mi coraz lepiej, warto poświęcić kilka minut na zaplanowanie sobie całego dnia, zauważyłam że dzięki temu mam więcej czasu.
Co do posiłków to na śniadanie zrobiłam sobie placek otrębowy z bananem, o którym już dawno zapomniałam. Oczywiście musiałam go lekko przypalić, nie byłabym sobą. Nie wiem co jest z tymi plackami otrębowymi nie tak, ale zawsze je przypalam, ehh. Zastanawiam się czy taki placek na drugi dzień smakuje dobrze, bo często rano nie mam czasu na takie eksperymenty, a to jedno z najbardziej pożywnych śniadań jakie jadłam. Ma ktoś jakieś doświadczenie w plackach otrębowych ?



Wrzucam zdjęcie koszulki z dzisiejszego biegania, wątpię żeby Wam się to podobało, ale to mi daje mega kopa na następny dzień. Niestety jestem osobą, która jak już zacznie coś robić to popada w nałóg, póki coś tego nie przerwie. Zawsze tak mam z ćwiczeniami, jak już zacznę to mogę bez żadnych wymówek i oporów ćwiczyć codziennie, póki nie wpadnę na pomysł zrobić sobie "dzień przerwy" wtedy wszystko się sypie i ciężko mi wrócić potem do regularnych ćwiczeń, ale próbuje z tym walczyć, może kiedyś mi się to uda.

wtorek, 24 lipca 2012

aktywność

Dzień zaczął się bardzo leniwie, ale zakończył się mega aktywnie. Pierwszy raz od dłuższego czasu jestem z siebie dumna :) koniec z wymówkami, dzisiaj dałam rade, to i jutro dam i po jutrze też i tak do końca :) W końcu dzisiaj był słoneczny dzień, bez deszczu czy innych niespodzianek. Jak dla mnie było odrobinę za gorąco, ale wieczór to idealny czas na ćwiczenia. Trening Ewy wykonany w 100%, nadal płyta 1, ale już niedługo zabieram się za drugą część, która nieco mnie przeraża, ale mam nadzieję, że dam radę. Jako dzisiejszy "bonus" dorzuciłam bieganie 30 min, mało, dużo nie wiem, ale dla mnie na początek idealnie. Nie jestem wielką fanką biegania, ale powoli próbuję się do niego przekonać. Może mi się spodoba :) Dieta, dieta, dieta -> trudno się za nią zabrać, ale trzeba. Póki co więcej białka, bo doszłam ostatnio do przerażającego odkrycia, że jem go stanowczo za mało. Nie jetem jakimś wielkim smakoszem mięsa, w sumie niezbyt za nim przepadam, ale pierś z kurczaka czasem zjem. Taki mój problem, jakoś wolę warzywa, ale daleko mi do wegetarianizmu. Chociaż tofu lubię :) Póki co wprowadzam jajka :)
tak wyglądało moje dzisiejsze śniadanko:


Porządkując płyty znalazłam dawno zapomnianą płytę kupioną wraz z gazetą Vita - PILATES,  mam zamiar ją przetestować, ponieważ zdałam sobie sprawę, że odkąd ją kupiłam, nie użyłam jej ani raz ! baa nawet jej nie przejrzałam. Wydaje mi się, że jutrzejszy dzień będzie idealnym do tego typu ćwiczeń.



Postanowiłam również dodać zdjęcie mojej koszulki, na której widać moją dzisiejszą ciężką walkę oraz dowód, że się nie opierniczam tylko działam :)
Jeśli będę miała kiedykolwiek ochotę na jakiś baton albo ciastko, spojrzę na to zdjęcie i możecie być pewne, że się nie złamię, bo za dużo kosztuje spalenie takiego "niewinnego" cholerstwa.



środa, 18 lipca 2012

planowanie

Tak, jak pisałam, mówiłam, postanowiłam zacząć planować - wszystko: posiłki, ćwiczenia, czas na seriale, książki, czas z przyjaciółmi, bo chyba nie ma bardziej niezorganizowanej dziewczyny niż ja :)
Okryłam za sprawą  Kamy, że istnieje taki program jak: OneNote i od dzisiaj stwierdzam, że to jeden z moich najlepszych nowych przyjaciół ! Poświęciłam kilka godzin, na ogarnięcie tego programu i stwierdzam, że było warto :) Zaplanowałam posiłki na kilka dni do przodu, ćwiczenia, listy zakupów, seriale i filmy które chciałabym obejrzeć, rzeczy które mam zrobić w najbliższym czasie. ahh cudowny jest ten program :)
Zaczęłam ćwiczyć, powróciłam do tego po krótkiej przerwie. Zaczęłam od treningów z Ewą (płyta 1),
wykonałam kilkanaście ćwiczeń z taśmą, bo znalazłam je w swoim zeszycie, oto i one:




Z dzisiejszych newsów, to zrobiłam gigantyczne zakupy w sklepie ze zdrową żywnością, ledwo je przytachałam do domu. W końcu zaopatrzyłam się w blachę do babeczek, brakuje mi jeszcze do muffinek, ale w sobotę wybieram się do Ikei więc mam nadzieję, że tam ją kupie :)
Oto moje dzisiejsze zdrowe, wytrawne babeczki, próbowałam je "odchudzić" na wszystkie sposoby i mam nadzieję, że chociaż odrobinę to się udało. W smaku są doskonałe, mojej mamie bardzo smakowały, mimo, że jest zwolenniczką tradycyjnych babeczek :P



Do przygotowania babeczek potrzebujemy:

- 1 szkl. mąki orkiszowej
- 1 szkl mąki pszennej pełnoziarnistej
- 1/2 szkl. mąki razowej (typ 2000)
- 1 łyżeczkę proszku do pieczenia
- szczypta sody
- 1/2 szkl. cukru (najlepiej brązowy lub trzcinowy)
- łyżeczka cukru wanillinowego
- 100g roztopionego masła
- 1/2 szkl. mleka
- 1/2 szkl. kefiru
- 2 jajka
- dodatki : ser mozzarella, szynka z indyka, kukurydza konserwowa (możecie szaleć do woli)

Suche składniki mieszamy w jednej misce, mokre w drugiej. Mokre wlewamy do suchego i dodajemy pokrojone w kosteczkę dodatki. Mieszamy chwilkę, do połączenia składników (nie za długo, bo babeczki będą twarde!) Pieczemy ok 25-30 min w temp 180 stopni. 

SMACZNEGO !

A teraz czas na mały relaks i seriale :)


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...